....kiedyś trochę pisałam, przerwa była dłuuuga.
Malowałam.
....wraca pora pisania, czy na długo? nie wiem.
Czas pogania.
LUBIĘ TEN CZAS Cisza wieczorna koi
wrzawę dnia rozciągłego
Siadam wygodnie w nastroju
kota mruczenia leniwego
LUBIĘ TEN CZAS....
Uliczne lampy powoli
gaszą blask nieba jasnego
Kolory bledną, szarzeją
słońce niknie w oddali
LUBIĘ TEN CZAS....
Cichnie przyroda wesoła
zmrokiem mięciutkim tulona
Odpocznie wszystko dokoła
urokiem czarownym zwiedzione
LUBIĘ TEN CZAS....
Zwalniają myśli pędzone
pracy utartym zwyczajem
Odchodzą, milkną, przystają
długością dnia umęczone
LUBIĘ TEN CZAS....
Siądź ze mną spokojny, opowiedz
zdarzenia dnia minionego
Wsłuchaj się w ciszy melodię
by doznać zmroku miłego
L U B I Ę T E N C Z A S ....
LETNIE WSPOMNIENIA
Lubię
ten czas… ciepłych, letnich dni, kiedy wędruję po plażach w ulubionych
miejscach. Rozsiadam się z miłym uczuciem przyjemnych chwil wolności, spokoju,
odpoczynku. Cały świat przestaje istnieć, jest tylko mój kawałek plaży, ciepło
słońca, urok morza i bezkres wody o cudownej barwie. Błękitno-turkusowa lub
szmaragdowa, szemra przyjemnie, głaskana lekkimi powiewami przyjaznego wiatru,
odwdzięczając się wesołym migotaniem słonecznych iskierek. Tańczą zabawnie,
połyskując diamentowymi refleksami. Skaczą rozbawione po falistej powierzchni
wody, a ta goni światełka rozsypanego słońca, wydając błogi odgłos szumu i
zadowolenia.
Rozlana daleko, do krańców odległych plaż,
przybiega jednak co chwilkę do mojego brzegu, podrzucając do nóg drobne kamyki,
kolorowe szkiełka, białe muszelki, zabierając je zaraz z przekorą – i tak
wesolutkie fale droczą się zabawnie z próbującą je pochwycić ręką. Ciepła
woda przyjaźnie głaszcze stopy aksamitnym dotykiem, pozdrawiając wesoło
koronkami ruchliwych fal. Te są niezmordowane; jak beztroskie dzieci, odbiegają
rozbawione, żeby za chwilę powrócić i dać znać muśnięciem o swojej
obecności. Mają tyle wdzięku, gracji i radości. Miło upływa czas i mnie i tym
figlarnym falom.
Morska
przestrzeń niezmordowanie uśmiecha się błyskotliwymi refleksami, ubarwia magicznie
letni wypoczynek, otwiera serca na miłe doznania, nastraja przyjaźnie do świata
i ludzi. Przechodzą obok, z uśmiechem mijają mój skrawek brzegu, wesoło
rozprawiając z bliskimi. Powietrze jest lekkie, rozmigotane złotymi
promykami słońca. Czerpię dostatnio jego ilości, wchłaniam orzeźwiające
kropelki rozwiewane podmuchami dobrotliwego wiatru. Ten przelatuje zabawnie raz
w jedną, raz w drugą stronę, do przodu, do tyłu, igrając z wodą i lekkim
powietrzem. Pogłaska to z jednej, to z drugiej strony. Zaczepia wesoło, wciąga
do zabawy: porywa letnią bluzkę, rozwiewa kartki otwartej książki. Rozbawiony
coraz bardziej, unosi czyjąś gazetę, porywa na wietrznych skrzydłach plażową
piłkę zaskoczonemu dziecku. Potem przycicha gdzieś w zakamarkach, chowa się,
przyczaja, czeka – i znowu rusza do zabawy. I tak czas płynie błogo do
powolnego żegnania się z nami złocistego kręgu zadowolonego słoneczka, które
powoli chowa swoje promyki w odległej krainie. Głaszcze przestrzeń do końca
skrzącymi barwami błyszczącej kuli, rzuca złote uśmiechy wszystkim wokoło,
resztkami promieni żegnając kolejny dzień.
Czy ktoś też to lubi?
Lubię ten czas… nawet wtedy, kiedy w
nowym dniu rozgoszczą się niegrzecznie na niebie puchate warstwy szarych chmur,
czasem tylko pozwalające łaskawie rozbłysnąć na moment uśmiechom słońca.
Wzburzony szarym nastrojem wiatr miota się między budynkami, daje upust swoim
humorom, uderzając z impetem w rozlane wody morza. Wspaniale jest być na
brzegu, śledzić zmagania wody z wiatrem. Urzeka lekki nastrój grozy, huk
rozpędzonej wody zagłusza myśli i wszystko dokoła. Rozbuchane fale uderzają z
pasją o brzeg, walą ogromy poczerniałej wody. Rozbryzgują się wodne bryły
poganiane szalonym wiatrem, chlustają pędzącą falą. Ich białe grzywy pienią się
w szale wodnego żywiołu. Morze huczy w ogłuszającym pędzie, rozhuśtane
zagniewanym wiatrem. Ciskają się w siebie wzajemnie potężne siły wietrznego podmuchu
i zwały pociemniałej wody, wyładowują odwieczne moce żywiołów. Nasycona
widokiem, pełna pokory dla potęgi natury, idę do nadbrzeżnej kawiarenki
osłoniętej przeźroczem dużych szyb. Tu siadam w zaciszu, popijam wspaniałą kawę
i spoglądam na zmagania nadmorskiego krajobrazu. Widać tłukące się fale i
szarpane wiatrem drzewa, ale tu jest przytulnie, bezpiecznie i cicho.
Czy ktoś też to lubi?